czwartek, 24 grudnia 2015

Radosnych Świąt w miłości i szacunku.

Jedni lubią, inni nie.
Ja lubię, chociaż moja samotnicza natura nie miałaby nic przeciw temu, aby świętować w samotności. Ale w moim przypadku się nie da.
*
Jeden ze znajomych napisał, że niczego nikomu nie życzy.
Z okazji świąt, bo na co dzień wszystkim dobrze życzy :) Ja na co dzień też, a od święta miewam różne przemyślenia.
*
Dobroczynność.
To taka dziedzina życia, w której wszystkie chwyty dozwolone. Nie liczy się motywacja, a efekt. Jeśli ktoś pomaga, bo chce w ten sposób połechtać własne ego - niech łechce. Całego świata się nie zbawi, ale warto robić, co można, aby świat był lepszy.
*
 Niestety szkodniki myślą inaczej.
Nie tylko nie pomagają, ale próbują przeszkadzać innym. Że się nie wstydzą... Życzę im opamiętania.
Ja w pierwszej kolejności angażuję się w pomoc zwierzakom. Nie dlatego, że ludzie są nieważni, ale dlatego, że one są od nas zależne i to przez człowieka ich los często bywa tragiczny. Życzę zwierzakom kochających ludzi.
*
Znalazłam wpis znajomej, że nie daje żebrakom.
Życzę jej, aby nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Pogarda to obok pychy najcięższy grzech. I nie chodzi o to, by dawać. Ale nie trzeba gardzić, nawet jeśli "sami są sobie winni". Ja np. daję złotówkę lub dwie pomagierom w parkowaniu. Są uprzejmi, dyrygują ruchem, wybrali taki sposób zarabiania. Życzę im wszystkiego dobrego.  
*
Moje święta będą inne, niż zaplanowałam.
Mniej przyjemne. Ale mogły być gorsze, na szczęście do tego nie doszło. Więc na co dzień i przy okazji tych świąt życzę wszystkim, aby docenili to, co mają i życzliwie patrzyli na innych.

                                                                        Fot.: Internet

sobota, 28 listopada 2015

Od technologii nie uciekniesz!


Podoba się nam czy nie - bez Internetu ani rusz.

Nie dyskutuję z zasadnością bycia w sieci. Kto chce – jest, kogo nie ma – też często jest, tylko o tym nie wie J. Będąc, masz możliwość publikowania tego, co chcesz, i dostępu do tego, co się ukazuje na temat Twój lub Twojej firmy. Świadomość rośnie, dlatego konferencje, webinary i różne publikacje dotyczące (za)istnienia w sieci cieszą się dużą popularnością.

Warto korzystać z dobrodziejstwa nowych technologii.
Skoro moja Mama w siedemdziesiątej wiośnie życia nauczyła się wysyłać mejle z emotikonami (! ja nie umiem...), to znaczy, że naprawdę wszystko jest możliwe. W ostatnim tygodniu byłam na trzech konferencjach dotyczących nowych technologii. Na jednej dowiedziałam się, że taki zawód jak chirurg już niedługo odejdzie w niepamięć, bo maszyny są precyzyjniejsze. Do tego niedawno przeczytałam, że Airbus ląduje samodzielnie, piloci jedynie wprowadzają w komputer dane...

To nie jest tak, że jak Cię nie ma w sieci, to nie istniejesz.

Tyle że jak jesteś, łatwiej znaleźć Twój biznes. O ile jesteś „właściwie”, czyli o ile masz dobrze zbudowaną stronę, wartościowe treści i stosujesz narzędzia do komunikacji z klientami. Samo bycie nie wystarczy. Fakty są takie, że trendy się zmieniają i jak za nimi nie nadążasz, to konkurencja Cię wyprzedzi i to ona zarobi, a nie Ty. W życiu realnym też mamy różne trendy - niektóre mnie osobiście bawią – tak jak współczesna nowomowa. „Nasz dzisiejszy gość jest kantry dajrektorem” – i od razu jest weselej J.

Śledź trendy i  się do nich dostosuj.

Wielu prelegentów to podkreślało. Design stron internetowych się zmienia. Stosuje się inne narzędzia w ich budowie i zarządzaniu treścią. Jeśli chcesz, by strona pracowała na Twój sukces, trendów technologicznych nie ominiesz. Płyń z nurtem, a dopłyniesz do portu. Jeśli masz stronę tę samą od pięciu lat, to naprawdę czas na zmianę. Pomijając grafikę, strona musi być responsywna (dostosowywać się do urządzeń mobilnych) lub – w zależności od branży - to musi być inna strona. Czasem warto mieć własną aplikację.

Analitycy wybiegają w przyszłość.

Ich przepowiednie są często mniej trafne niż wróża Macieja. Dlaczego? Bo bazują na danych z przeszłości; dynamika zmian jest tak duża, że nie da się przewidzieć, co będzie za rok, a co dopiero za 5 – 10 lat. Niemniej niektórych przewidywań nie da się podważyć. Szacuje się, że 2020 roku 100% populacji będzie miało dostęp do Internetu, a koszt użytkowania spadnie do 1% obecnej ceny. Osobiście myślę, że stanie się to o wiele szybciej. Słyszałam, że pierwsza rewolucja ma nastąpić w 2016 roku i żeby teraz nie związywać się z dostawcami długoterminowymi umowami, bo będzie znacząco taniej.

Konsument nie wchodzi do Internetu. On tam żyje.

Korzystamy z coraz większej ilości aplikacji. Z nimi się budzimy, biegamy, zamawiamy jedzenie, szukamy biletów, sprawdzamy dni płodne… Połowa zapytań wprowadzonych w wyszukiwarkę Google pochodzi z urządzeń mobilnych. Nie traktuj reklamy jak kosztu na fakturze, tylko jak narzędzie do generowania przychodu. Trzeba poznawać zachowania klientów, nadążać za ich zmianami, przyjemnie zaskakiwać.

Reklama będzie skuteczna, jeśli precyzyjnie dotrzesz do zainteresowanych.

Inaczej wydasz pieniądze po to, by zirytować przypadkowego odbiorcę. Jeśli ktoś w danej chwili szuka czerwonego wiklinowego koszyka, to nie będzie zainteresowany wyskakującą reklamą środka do mocowania protez, choćby nosił obie sztuczne szczęki. Nie to miejsce, nie ten czas.

Tego wszystkiego można się nauczyć.

Można też komuś zlecić, tylko że jeśli w ogóle się „na tym” nie znasz, nie wiesz: jesteś obsłużona rzetelnie czy płacisz za nic, a czasem nawet za szkodliwe dla Twojego biznesu działania. Nie wszystko da się zrobić samemu chociażby ze względu na czas, ale mechanizmy poznać warto, a nawet trzeba. Jest mnóstwo darmowych szkoleń, narzędzi, aplikacji. I płatnych. To inwestycja, która szybko zaprocentuje. Będziesz wiedziała, jak zwiększyć zaangażowanie Twoich klientów i jak doprowadzić ich do końcowej strony z napisem: „Dziękujemy za zakupy, zapraszamy ponownie”.

Mierz cele, a poznasz efektywność działań.

Do tego służą proste narzędzia jak Google Analytics, Google Trends czy Global Market Finder. Raportów może być tysiące, wybierz te najważniejsze dla Twojego biznesu. Usługi hostingowe („parkowanie” strony na serwerze) są podobnej jakości. Upewnij się, że obsługująca Cię firma ma opcję przywrócenia strony w razie np. hakerskiego ataku i jej zniknięcia.

Spójność przede wszystkim.

Buduj wizerunek swój i swojej firmy w sposób przemyślany i spójny. W sieci i tak wyjdzie, jaka jesteś w życiu. Dlatego zastanów się: co publikujesz? Co udostępniasz? Od siebie dodam: zastanów się, jak chcesz być postrzegana? Ale uwaga! Nie kreuj się na kogoś, kim nie jesteś. To się zawsze źle kończy: demaskacją albo frustracją. Spójność! Ile w tym ma być Ciebie prywatnej, to zależy: od Twojej potrzeby i od branży, w której działasz.

Test dziadków i rodziców.

U mnie bardziej dzieci J. Czyli zanim coś zrobisz na portalu społecznościowym i swoim prywatnym profilu, pomyśl, czy gdyby zobaczyli to Twoi rodzice/dziadkowie/dzieci – czy nie byłoby Ci wstyd? Napisałaś ważnego mejla – przeczytaj go na głos i poczuj, jak możesz być odebrana. W sieci nic nie ginie. Ludzie robią skany. Jeśli nie prowadzisz monitoringu mediów, nie wiesz, ani że, ani co o Tobie i Twojej firmie mówią.

Kreowanie wizerunku to NIE! tworzenie kogoś innego.

Ale to także nie jest pokazywanie siebie zawsze i wszędzie. Bloger Michał mówi o pieniądzach jak zwykły człowiek do zwykłych ludzi. Pokazuje swoje życie (bez ekshibicjonizmu), czym buduje swoją autentyczność. Lubi, umie, świetnie mu to wychodzi. Nie przesadza, ale też nie ściemnia. Używa podcastów, by przekazać emocje, i Periscope, by pokazać siebie od kuchni. I jest tak, że u niego o finansach nie jest nudno.

Nowe technologie wypierają pewne zawody.

Nie ma już telefonistek czy maklerów. Automatyzacja postępuje i tego nie da się zatrzymać. Inwestorzy lubią technologiczne biznesy, ale te skalowane, czyli takie, w których cały świat może być Twoim klientem i który w razie ochoty można sprzedać.

Wiele biznesów może mieć wirtualny sklep.

Oczywiście internetowy. Można go łatwo zrobić i prosto nim zarządzać. Design jest ważnym czynnikiem sprzedażowym. Ma być ładnie, miło, przejrzyście i prosto. Zbyt skomplikowany mechanizm zakupów powoduje porzucanie koszyków. Sama tak zrobiłam wielokrotnie. Także w ostatnim momencie: płatności. Jeśli nie ma podpięcia pod system i mam kopiować nr konta, by zrobić przelew – nie chce mi się.  

Warto chodzić na konferencje organizowane przez fachowców.

Z każdego spotkania z ekspertami coś nowego się wyniesie. Ja już sporo wiem. Pewne rzeczy robię celowo, innych celowo nie robię. Mój portal powstał niedawno, w miejsce starej strony internetowej (w ciągu 12 lat to moja czwarta zmiana). Zamierzam go odpowiednio dopieścić i teraz wiem, dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam: czegoś było mi brak. Miałam w planie wprowadzenie materiałów filmowych, mam tematy, ale zastanawiałam się: mają być technicznie wypasione czy naturalnie proste? Co jeszcze…?

Teraz już wiem!

Właśnie po tej konferencji ułożyły mi się w głowie wszystkie moje puzzle. Od dawna wiem: co. Teraz dowiedziałam się: z kim i jak. Zafascynowały mnie dwa pojęcia, które zamierzam wprowadzić w życie: biznes skalowany – cały świat będzie moim klientem na szerszą skalę niż dotychczas , i podcast – przekażę emocje. Video też będzie. I już też wiem, jakie!
 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Niedobór i nadmiar jako temat moich wakacyjnych rozważań

Pewnych rzeczy jest za dużo, a pewnych za mało.
Tyle że czasem niezbyt korzystnie dla siebie oceniamy sytuację.
Pewne przemyślenia naszły mnie na urlopie. Ciepełko. milutko, a mnie naszło...
Tak, że do pojęć: "nadmiar", "brak", oraz do przysłowia: "Od przybytku głowa nie boli" nabrałam innego dystansu...
O tym możesz poczytać tutaj .



wtorek, 26 maja 2015

Mamy albo nie mamy...

Dzień Mamy
Tego dnia nikt nie podważa. Nie wygłasza - jak w przypadku Dnia Kobiet -  słusznych (zresztą) mądrości w stylu: mamę trzeba kochać cały rok, a nie tylko w ten dzień.
Bo dobrze jest, jak się ma kogo kochać. Ten dzień to także wspomnienie o tych Mamach,
które odeszły.
Mama to kapitał na całe życie.
Ale wspomnienia bywają różne. Nie będę rozwodziła się nad dziećmi, które rodziców - w tym matki - obarczają winą (czasem niestety uzasadnioną). Relacja matka - córka bywa trudna, matka - syn także. A czasem jest tak, że mamy nie było.
W tym roku pojawiło się mnóstwo zdjęć mam.
Facebook pękał w szwach od zamieszczonych fotografii. Tych współczesnych i tych z ubiegłego wieku. Oraz laurki, mnóstwo laurek. Nie pamiętam, aby w ubiegłym roku był taki wysyp. No cóż, niektórzy bardzo by chcieli, aby ich życie było dla innych interesujące :) To jest taki obszar, że czasem człowiek lubi się podzielić swoim szczęściem i już. Też tak czasem mam :)
Ale w tym roku nie. Zachowałam go tylko dla siebie.
W tym roku pomyślałam o tych kobietach, które tak bardzo pragną usłyszeć: mamo...
I że dla nich - mimo miłości do własnych mam - to smutny dzień. Piszę o tym już po północy, kiedy Dzień Mam dobiegł końca. Bo może 27 maja mógłby być Dniem Nadziei na Macierzyństwo?  Dniem, w którym mamy przesyłają dobre myśli i życzenia tym kobietom, które mamami pragną być... Ja przesyłam.

czwartek, 7 maja 2015

Podłość - to takie ludzkie...

Czas kampanii wyborczej to feeria chamstwa.
Nie, nie będzie o polityce. Zwykle piszę o tym, co może wspierać. Ten wpis będzie inny.
Staram się koncentrować na rzeczach pożytecznych i zwykle mi to wychodzi. Jednak nie mogę przejść obojetnie obok tego, co się dzieje w przestrzeni publicznej. Można bezkarnie wyszydzać, rzucać błotem, obrażać innych. To, co działo się po śmierci prof. Bartoszewskiego (za życia tchórze siedzieli cicho), to, jak jest traktowana Magdalena Ogórek, to, jak ludzie w przestrzeni publicznej
bez zahamowań i bez potrzeby używają wulgaryzmów - to mnie przytłacza. A święta nie jestem, zakląć adekwatnie do sytuacji lubię, nie jestem miła i grzeczna dla chamów.
Jednak to, że kogoś uważam za głupiego, nie upoważnia mnie do jego obrażania.
Jeśli ktoś rzuca pomówieniami, to daje świadectwo o sobie. Jeśli wywołuje internetowe awantury, znaczy, że mu się w życiu nudzi, a frustracja wypływa każdym jego otworem  w bez wątpienia kiepskim życiu.
Nakazy i zakazy to zły kierunek.
Jednak w przypadkach nieuzasadnionych ataków i hejtów pociagałabym ludzi do odpowiedzialności. Nikt w internecie nie jest tak naprawdę anonimowy. Dotrzeć do niego bardzo łatwo. Karałabym grzywną z przeznaczeniem na działalność organizacji pozarządowych. Jeden z drugim mocno by się zastanowił, zanim by wywalił wstrętny komentarz.
Oskarżyć jest łatwo.
Podłożyć świnię, sprowokować, wyżyć się. Ludzie, weźcie się zastanówcie. Jest różnica pomiędzy sarkazmem a chamstwem. Wyrafinoiwana złośliwość jest sztuką dostępną niewielu - trzeba mieć wysoki intelekt, o co w dzisiejszych konsumpcyjno - gadżeciarskich czasach trudno.
Niedawno czytałam o wojennych donosicielach.
Rzadko się o tym mówi. Wolimy myśleć o swoich bliskich dobrze. A ilu wśród nich było kolaborantów? Ilu wydało innych na śmierć? Może taki był Twój dziadek/matka? Co, niewygodnie
z taką myślą? A przecież to nie jest niemożliwe. Dzisiejsza podłość ma korzenie w przeszłości.
Zrób coś dobrego.
Tak dla przeciwwagi w dzisiejszym bagnie. Nie masz pomysłu? Poniżej historia pso - kocio - gęsio - ludzkiej rodziny. Ludzie z pasją i pomysłem na życie, oszukani, a ostatnio także atakowani i podle posądzani o nieuczciwość, zwrócili się po pomoc, za co okrzyknięci zostali żebrakami: Ich historia .
Anonimowy profil na facebooku ze zdjęciem psa nie miał oporów, by ich zmieszać z błotem.
A ja im życzę wielu życzliwych ludzi i tego, aby zanim będą mieli siłę utrzymać wędkę, dostali rybę.

                                                                   Foto: Internet

                                                                           
 

niedziela, 1 marca 2015

Nakarm mózg innym obrazem...

Podróże kształcą.
Poznajemy inny świat, ludzi, kulturę, obyczaje. Jeśli oczywiście damy sobie szansę, chociaż trochę się wysilimy i wyjdziemy poza świadczenia z opaską all inclusive. Nie neguję tej formy wypoczynku – sama czasem lubię bezmyślnie się powylegiwać i wcale się tego nie wstydzę.
„Wszystko w swoim czasie” – to chyba właściwa maksyma.
Ta podróż miała wyglądać inaczej.
Po drodze do Lizbony miałam zatańczyć tango w Berlinie. Nie wyszło. Za to odwiedziłam świetną knajpkę w Poznaniu. Jej właściciel tańczy tango. I to jak…
W Lizbonie miałam wygrzać się w promieniach południowego słońca. Owszem, w ciągu dnia bywały ciepłe momenty, ale generalnie dawno tak nie zmarzłam jak tam.
Wobec zimna i smrodu jestem bezbronna.
Nie pomyślałam, że jak w większości południowych krajów – nie mają w pomieszczeniach ogrzewania. Nie wiem, jak Portugalczycy wytrzymują 5 miesięcy w wilgoci i zimnie. Na zewnątrz
w ciągu dnia jest cieplej niż wewnątrz. Stare zawilgocone kamienice czuć pleśnią. Pranie wisi na dworze nawet w deszcz – pod rozłożoną folią szybciej wyschnie niż w domu…
Mój mózg wpadł w katatonię.
Nie byłam w stanie cieszyć się tą podróżą. Nie narzekałam zbytnio, bo nie leży to w mojej naturze, ale byłam dość daleka w dotarciu do poczucia szczęścia. Owszem, rejestrowałam widoki, zrobiłam prawie 400 zdjęć. Ale zimno mnie paraliżowało. Skupiałam się na tym, by przetrwać. Nie miałam poczucia straconego czasu, bo od dawna znam ten mechanizm: w podświadomości utkwiło mi to, co dla mnie ważne, i w odpowiednim momencie będę mogła do tego sięgnąć.
Warto co jakiś czas nakarmić mózg innym obrazem.
 Zmiana perspektywy to takie przewietrzenie własnych kątów, powiew innej energii.
Z przyjemnością wracałam do mojego ciepłego mieszkania. Uświadomiłam sobie, że ubikacje
w naszych nawet tych niedrogich restauracjach są większe i świeższe niż w niejednym europejsko – światowym mieście. Że zawilgocone kamienice bez łazienek – o czym się nie mówi – są także w Warszawie i że nikt nie zajmuje się ich mieszkańcami (często w bardzo podeszłym wieku).
Że nie mam aż takiej pasji, by dla niej głodować i marznąć. Moja koleżanka Renata zostawiła ciepły i syty kącik w Warszawie, nie dojada i marznie
w Lizbonie „tylko” po to, by wieczorami śpiewać Fado i słuchać, jak inni wyśpiewują swoją saudade…  
Podczas podróży poznajemy siebie.
Międzyludzko, bo właśnie podczas wspólnej podróży najłatwiej jest poznać charakter drugiego człowieka. A jeśli wsłuchamy się w siebie, mamy szansę dowiedzieć się czegoś o sobie: odkryć swoje marzenie, poszerzyć zainteresowania, przewartościować życie.
Wiem, że wrócę do Portugalii w maju, może jeszcze tego roku.
Specjalnie po to, by tak od serca porozmawiać z Renatą o jej pasji, wyrzeczeniach, i tym, czy na pewno warto płacić aż taką cenę za samorealizację.    
Poczułam radość.
Fado to nie moja muzyczna bajka. Ale słuchając Renaty, która oprowadziła nas po Mourarii (dzielnica Lizbony będąca kolebką Fado) i Afamie (obecne zagłębie Fado), jej śpiewu, śpiewu innych fadistów – pomyślałam, że fajnie jest robić coś z sercem. Ucieszyłam się po raz kolejny z tego, że w swoim życiu robię rzeczywiście to, co sprawia mi przyjemność, inni widzą w tym korzyść dla siebie, a przy tym nie głoduję i nie marznę. Mam tyle pomysłów. Poprzez chwilowe zamrożenie mózgu nabrałam werwy do ich realizacji.
Tak, czasem trzeba nakarmić mózg innymi obrazami. 


                                               Lizbona - panorama z tarasu widokowego.




sobota, 14 lutego 2015

O miłości chyba było już wszystko...

... a nadal nie do końca jest zbadana, a na pewno nie jest ujarzmiona.
Święty Walenty jest patronem ludzi chorych psychicznie i na epilepsję. Powszechnie mówi się, że miłość odbiera rozum. Ja uważam, że miłość niczego nie odbiera, a wiele daje. Zmysły tracimy przez namiętność, uwikłanie, obsesję...
"Miłosnych" poradników jest dużo.
Porady typu: "Jak go uwieść w 5 minut" albo "3 triki, aby rozpalić ją do czerwoności" można publikować w prasie młodzieżowej, bo każdy dorosły wie, że nie ma jednej recepty na udany związek i nie ma jednego sposobu na wszystkich ludzi.
Jednak pewne założenia można zrobić.
Ten, który mówi ci dokładnie to, co chcesz usłyszeć, z dużą dozą prawdopodobieństwa jest wytrawnym uwodzicielem i prędzej czy później będzie opowiadał różne miłe rzeczy Twojej najlepszej przyjaciółce (jeśli już tego nie robi), a może i siostrze.
Mężczyźni źle ubrani zbyt często są przez kobiety lekceważeni. Marynarkę i buty można zmienić, a wypicowany laluś będzie wolał kupić sobie balsam do ciała niż Tobie kwiaty.
Jeśli kobieta ma zbyt silną więź ze swoją rodziną, Ty po spłodzeniu potomka pójdziesz w odstawkę.
Generalizacja? Może tak, może nie.
Wiele rzeczy widać, tyle że przymulenie uczuciowe powoduje ślepotę lub złudzenie, że "to" się zmieni. A tymczasem najczęściej zmienia się to, że jeśli coś Cię rozczulało, może zacząć Cię wkurzać. Dzieje się tak, kiedy jest masa niespełnionych nadziei i narosłych pretensji.
Nauka komunikacji kuleje.
A każdą relację buduje się poprzez komunikację i działanie. Konflikty - zawodowe, osobiste, międzynarodowe - wybuchają z powodu błędów komunikacyjnych właśnie.
Lubimy naginać do siebie.
Nie patrzymy, co może nam zaoferować druga strona. Chcemy ją zmusić, by było po naszemu. Jeśli ona chce po swojemu, szybkie obustronne rozczarowanie jest nieuniknione. Zapominamy, że rozmowa to dialog, a nie dwa monologi.
Nie każdy chce z kimś być.
Codzienne życie wiąże się z odpowiedzialnością i przykrościami, a człowiek w swej naturze chce przykrości uniknąć i dąży do przyjemności. W dobie internetu krótkotrwałe, nawet jednorazowe relacje to chleb powszedni.
Przeczytaj też o fatalnym zauroczeniu i powodzenia w miłości :)

                                                                 Fot.: Internet
                                                                     

czwartek, 29 stycznia 2015

Sędziowie nie umieją słuchać dzieci

Konflikty rodzinne to nasz chleb powszedni.
Na co dzień i od święta. W trakcie rozwodów, spraw o alimenty czy ustalanie opieki nad dzieckiem. Byłam 5 lat ławnikiem w Sądzie Okręgowym. To, co wyprawiają ludzie rozwodzący się, często przekracza ludzkie pojęcie. Temat samych ławników to osobna historia (może kiedyś o tym napiszę),  a sędziów to jeszcze inna para kaloszy (często im się zarzuca złą wolę, a wielokrotnie chodzi o brak wiedzy psychologicznej i społecznej). Kiedy w grę wchodzi konflikt rodzinny transgraniczny, wszyscy czują dodatkową bezradność. Świat stoi otworem. Coraz więcej dzieci rodzi się w związkach ludzi różnych narodowości, z różnych krajów. Nie ma w Polsce wypracowanych standardów w zakresie mediacji rodzinnych transgranicznych.
Dlatego powstała Fundacja Familiat.
Założyła ją mecenas Kamila Zagórska, która specjalizuje się w sprawach rodzinnych transgranicznych. Ona jest prezesem Fundacji. Ja dostałam propozycję bycia wiceprezesem
i z radością ją przyjęłam. Druga wiceprezes – Dorota Paszyńska – jest coachem z dużym doświadczeniem w biznesie, chce iść w stronę mediacji. Fundacja czeka na wpis do KRS, systematycznie będę informowała o kolejnych naszych krokach, bo zajmować się będziemy działaniem na rzecz rodzin w bardzo szerokim zakresie: prawnym, psychologicznym, mediacyjnym.
Sędziowie nie umieją słuchać dzieci.
Jest to istotne zwłaszcza przy konfliktach rodzinnych, obecnych nie tylko przy rozwodach. Nasza Fundacje będzie chciała współpracować z wymiarem sprawiedliwości, tak by dzieci przestały być traktowane przedmiotowo. O tym, jak wygląda to dziś, przeczytasz tutaj 

Masz profil na Facebooku? Polub naszą stronę.



sobota, 17 stycznia 2015

Nawyki - czasem pomoc, czasem przekleństwo

Nawyki to temat zawsze aktualny. 
Dotyczy nas bezustannie. Lubimy rytuały i niektórym warto się oddawać z pełnym zaangażowaniem. One dopełniają nasze życie, dodają pewien element niezwykłości.
Lub jedynie porządkują codzienność. Siadanie przy ulubionym stoliku w kawiarni, wspólna rodzinna kolacja o jednej porze, duże zakupy raz w tygodniu w sklepie osiedlowym u sympatycznej pani Krysi (albo niedzielna rodzinna wyprawa kościoła, a potem do hipermarketu) – to nic innego jak nawyki zwane przyzwyczajeniami. 
Nawyki mają związek ze wszystkim:
działaniem, myślami, emocjami. Jeśli dasz sobie wdrukować, że ludzie są źli a życie ciężkie,
tak zaprogramujesz podświadomość, że będzie kierowała Twoją uwagę tylko na te aspekty,
które to potwierdzą. A niezauważone szczęście przejdzie Ci koło nosa.
Zmiana pewnych nawyków jest podstawą w terapiach uzależnień. 
Warto zacząć od kwestii najprostszych, wcale nietrudnych do przeprowadzenia.
Nagrodą będzie lepsze samopoczucie.
Zapraszam do lektury . 

                                                                  Zdjęcie: Internet
                                                                               

wtorek, 6 stycznia 2015

Miłość w nowym roku

Czas życzeń trwa J
 Najpierw dzieliliśmy się opłatkiem, teraz życzymy bliższym i dalszym różności w Nowym Roku.
Ja wszystkim życzę miłości, bo to ona dopełnia życie. Bardzo częstą reakcją jest: „a po co mi kolejne rozczarowanie?”, „daj spokój, dość mam dramatów”, „o nie!  Ledwo się pozbierałem po ostatniej,
nie chcę więcej cierpieć”, „miłość jest przereklamowana, można ze sobą sypiać, ale po co się wikłać”, „nie chcę nikomu podlegać, od nikogo zależeć”.
Czyli wiele osób kojarzy miłość z bólem.   
Można prowadzić całotygodniową dysputę filozoficzną nad zdefiniowaniem pojęcia miłości.
Bo to nie jest tylko słowo. To całe spectrum uczuć. Jak dobro, mądrość, pokora.
Dla mnie miłość jest pojęciem absolutnie pozytywnym, bez ŻADNYCH negatywnych wydźwięków.
Dla mnie miłość to istota życia.  
Nie będę się rozwodziła nad rodzajami miłości, jej różnicami pomiędzy np. miłością rodzicielską
a siostrzaną. Kiedy życzę innym miłości, to w powszechnym mniemaniu życzenie jest odbierane
w kontekście tworzenia związku miłosno – partnerskiego. I przy tym rodzaju tu pozostańmy. Wzbraniając się przed miłością wzbraniamy się przed bólem, który niesłusznie przypisujemy miłości.
Miłość jest jedna: prawdziwa.
Nie ma miłości na niby. Namiętność i pożądanie może jej towarzyszyć, ale wcale nie musi (często bywa z miłością mylone).
*
Jeżeli Twój partner źle Cię traktuje, to NIE dlatego, że Cię kocha, tylko dlatego, że mu na to pozwalasz. A łudzenie się, że po ślubie on się zmieni, jest niestety fałszywe.
*
Jeżeli Twoja dziewczyna jest o Ciebie wściekle zazdrosna, to NIE z miłości, a z poczucia niskiej wartości, niepewności, lęku przed odrzuceniem. Jeśli dajesz jej do tego powody, jeśli otaczasz się haremem, to znaczy, że leczysz swoje kompleksy i masz niezdrowe zapotrzebowanie na adorację.
*
Jeśli Twój partner wrzeszczy i rzuca wyzwiskami, to NIE dlatego, że Cię kocha, tylko dlatego, że nie panuje nad swoim zachowaniem.
*
Jeżeli Twoja kobieta trzy razy w miesiącu wyrzuca Twoje rzeczy przez okno, to NIE z miłości i nie dlatego, że ma gorący temperament, tylko dlatego, że ma problem z emocjami, a Ty to tolerujesz.
*
Jeżeli on nadmiernie pije, to NIE dlatego, że Cię kocha, i nie dlatego, że jesteś zła, tylko dlatego, że jest uzależniony od alkoholu.
*
Jeżeli dajesz się szantażować emocjonalnie, to NIE dlatego, że kochasz, tylko dlatego, że się łudzisz.
*
Jeśli Twój partner Cię śledzi, sprawdza Twoje SMS-y i torebkę, to NIE z miłości, a z obsesji. A to pierwszy krok do szaleństwa i nieszczęścia.
*
Nie ma jednego modelu ukazującego prawdziwą miłość.
Jedni potrzebują wspólnego mieszkania, inni wolą zostawić sobie przestrzeń. Jedni spędzają urlop razem i nie wyobrażają sobie inaczej, inni osobno nabierają oddechu. Są też tacy, którym nie chce się budować relacji i w zupełności wystarczy im miłość do rybek. I w porządku, jeśli to jest ich wybór.
Czasem jednak chcą miłości, tylko obawiają się kolejnych ran.
Z przeszłości warto wyciągać wnioski, zmieniać swoje podejście, zachowanie, ale na pewno
nie warto przykładać tej samej miary do tego, na co obecnie ma się szansę.
Kandydat na partnera/partnerkę nie może odpowiadać za to, że zostałeś oszukany, że mąż poturbował Cię emocjonalnie. Szkoda życia na rozpamiętywanie. Daj sobie szansę. Jeśli oczywiście chcesz.
W miłości nie trzeba się na wszystko zgadzać.
Wręcz przeciwnie. Stawianie granic bardzo z nią współgra. Ich brak bardzo źle wróży. Poszanowanie potrzeb własnych nie stoi w sprzeczności z poszanowaniem potrzeb partnera. Chyba że macie całkiem inne priorytety, upodobania i styl życia – wtedy o długotrwałe porozumienie i przyjemne życie będzie trudno.
Czasem warto włożyć wysiłek w naprawę, a nie w burzenie.
Zniechęcenie, roszczeniowość, krytycyzm, brak autorefleksji, pretensje, ciche dni  – zdarzają się. Jeśli zbyt często, to coś nie gra. Czasem udane związki rozpadają się, bo ludzi ponosi ego, ambicja, upór. Bo zamiast szukać pomocy, przymulają się używkami, wplątują w romanse, szukają fałszywego usprawiedliwienia dla własnych błędów.
Miłość nigdy nie znika.
Może zmienić formę. To, że ktoś kocha, nie znaczy, że musi z kimś być. Czasem rezygnuje,
bo nie chce walczyć. Bo widzi, że mimo wielokrotnych prób nic się nie zmienia i nadal nie można się porozumieć. Ale czasem udaje się popracować nad sobą (NIE nad partnerem – tak to nie działa). Nieraz po latach następuje „drugie rozdanie”. Ale tego nigdy się nie przewidzi.
W Nowym Roku życzę odwagi, otwartości i trafnych wyborów.
A przede wszystkim życzę miłości.

                                                                   Zdjęcie: Internet