wtorek, 26 maja 2015

Mamy albo nie mamy...

Dzień Mamy
Tego dnia nikt nie podważa. Nie wygłasza - jak w przypadku Dnia Kobiet -  słusznych (zresztą) mądrości w stylu: mamę trzeba kochać cały rok, a nie tylko w ten dzień.
Bo dobrze jest, jak się ma kogo kochać. Ten dzień to także wspomnienie o tych Mamach,
które odeszły.
Mama to kapitał na całe życie.
Ale wspomnienia bywają różne. Nie będę rozwodziła się nad dziećmi, które rodziców - w tym matki - obarczają winą (czasem niestety uzasadnioną). Relacja matka - córka bywa trudna, matka - syn także. A czasem jest tak, że mamy nie było.
W tym roku pojawiło się mnóstwo zdjęć mam.
Facebook pękał w szwach od zamieszczonych fotografii. Tych współczesnych i tych z ubiegłego wieku. Oraz laurki, mnóstwo laurek. Nie pamiętam, aby w ubiegłym roku był taki wysyp. No cóż, niektórzy bardzo by chcieli, aby ich życie było dla innych interesujące :) To jest taki obszar, że czasem człowiek lubi się podzielić swoim szczęściem i już. Też tak czasem mam :)
Ale w tym roku nie. Zachowałam go tylko dla siebie.
W tym roku pomyślałam o tych kobietach, które tak bardzo pragną usłyszeć: mamo...
I że dla nich - mimo miłości do własnych mam - to smutny dzień. Piszę o tym już po północy, kiedy Dzień Mam dobiegł końca. Bo może 27 maja mógłby być Dniem Nadziei na Macierzyństwo?  Dniem, w którym mamy przesyłają dobre myśli i życzenia tym kobietom, które mamami pragną być... Ja przesyłam.

czwartek, 7 maja 2015

Podłość - to takie ludzkie...

Czas kampanii wyborczej to feeria chamstwa.
Nie, nie będzie o polityce. Zwykle piszę o tym, co może wspierać. Ten wpis będzie inny.
Staram się koncentrować na rzeczach pożytecznych i zwykle mi to wychodzi. Jednak nie mogę przejść obojetnie obok tego, co się dzieje w przestrzeni publicznej. Można bezkarnie wyszydzać, rzucać błotem, obrażać innych. To, co działo się po śmierci prof. Bartoszewskiego (za życia tchórze siedzieli cicho), to, jak jest traktowana Magdalena Ogórek, to, jak ludzie w przestrzeni publicznej
bez zahamowań i bez potrzeby używają wulgaryzmów - to mnie przytłacza. A święta nie jestem, zakląć adekwatnie do sytuacji lubię, nie jestem miła i grzeczna dla chamów.
Jednak to, że kogoś uważam za głupiego, nie upoważnia mnie do jego obrażania.
Jeśli ktoś rzuca pomówieniami, to daje świadectwo o sobie. Jeśli wywołuje internetowe awantury, znaczy, że mu się w życiu nudzi, a frustracja wypływa każdym jego otworem  w bez wątpienia kiepskim życiu.
Nakazy i zakazy to zły kierunek.
Jednak w przypadkach nieuzasadnionych ataków i hejtów pociagałabym ludzi do odpowiedzialności. Nikt w internecie nie jest tak naprawdę anonimowy. Dotrzeć do niego bardzo łatwo. Karałabym grzywną z przeznaczeniem na działalność organizacji pozarządowych. Jeden z drugim mocno by się zastanowił, zanim by wywalił wstrętny komentarz.
Oskarżyć jest łatwo.
Podłożyć świnię, sprowokować, wyżyć się. Ludzie, weźcie się zastanówcie. Jest różnica pomiędzy sarkazmem a chamstwem. Wyrafinoiwana złośliwość jest sztuką dostępną niewielu - trzeba mieć wysoki intelekt, o co w dzisiejszych konsumpcyjno - gadżeciarskich czasach trudno.
Niedawno czytałam o wojennych donosicielach.
Rzadko się o tym mówi. Wolimy myśleć o swoich bliskich dobrze. A ilu wśród nich było kolaborantów? Ilu wydało innych na śmierć? Może taki był Twój dziadek/matka? Co, niewygodnie
z taką myślą? A przecież to nie jest niemożliwe. Dzisiejsza podłość ma korzenie w przeszłości.
Zrób coś dobrego.
Tak dla przeciwwagi w dzisiejszym bagnie. Nie masz pomysłu? Poniżej historia pso - kocio - gęsio - ludzkiej rodziny. Ludzie z pasją i pomysłem na życie, oszukani, a ostatnio także atakowani i podle posądzani o nieuczciwość, zwrócili się po pomoc, za co okrzyknięci zostali żebrakami: Ich historia .
Anonimowy profil na facebooku ze zdjęciem psa nie miał oporów, by ich zmieszać z błotem.
A ja im życzę wielu życzliwych ludzi i tego, aby zanim będą mieli siłę utrzymać wędkę, dostali rybę.

                                                                   Foto: Internet