poniedziałek, 29 grudnia 2014

Postanowienia noworoczne ciut inaczej :)

O postanowieniach noworocznych pisze się co roku.
Co jeszcze można na ten temat wymyślić?
Tak naprawdę jest to dość obszerny temat. Pisałam o postanowieniach w latach ubiegłych
dla miesięczników kobiecych. Ale życie jest dynamiczne i w każdym roku trochę inne refleksje wysuwają się na pierwszy plan. 
Zapraszam do lektury - tu znajdziesz świeżutki, aktualny wpis  .
Życzę pomyślności w 2015 roku :)

                                        
                                                                    Zdjęcie: Internet

niedziela, 21 grudnia 2014

Solidarność - czyli działanie na rzecz

Solidarność. To słowo mocno ucierpiało.
Używane - ba! Nadużywane! przez polityków różnej maści, czasem w podejrzanych sytuacjach.
Solidarność męska, kobieca - taki podział jest powszechny. Sam temat jest dość szeroki, ale ponieważ nie pasuje mi do przedświątecznej aury, omówię go innym razem. Ale święta nie przeszkadzają mi w tym, by docenić inicjatywę Beaty Tomaszek, która założyła i prowadzi bloga z relacjami z biznesowych konferencji i warsztatów oraz informacjami dot. najbliższych wydarzeń.
Solidaryzuję się z koleżanką i jej działaniami.
Na rzecz kobiet i kobiecego biznesu. Warto się dzielić, także informacjami. To bardzo ułatwia życie.
Beata opisała swoją historię. Zapraszam do zapoznania się z nią i dania "lajka": Kliknij TU
Beato, serdecznie pozdrawiam :)

                                           Fot.: archiwum Beaty Tomaszek



sobota, 20 grudnia 2014

Wdzięczność jest wdzięczna

Święta za pasem.
Możemy je uwielbiać (gdy lubimy naszą tradycję, kochamy i jesteśmy kochani) lub nie znosić
(kiedy jesteśmy nimi terroryzowani, mamy inny pomysł na ten czas lub mamy złe rodzinne wspomnienia). 
Ja osobiście święta lubię. Mam przyjemne wspomnienia z dzieciństwa, lubię swoją rodzinę, kocham tych najbliższych. Jestem im wdzięczna m.in. za to, że dzielnie znoszą moje ekstrawagancje i odszczepieństwo społeczne.
Wdzięczność to takie miłe uczucie.
Na co dzień czasem przykurzone, nieraz wyparte. Niezależnie od sposobu spędzania świąt, warto znaleźć chwilę, by pomyśleć: komu jestem wdzięczna? Każdy z nas ma takie osoby, być może
z dalekiej przeszłości. Czasem zupełnie obce. Najczęściej te bliskie, na co dzień zaniedbywane.
Z tendencją do traktowania ich dobrodziejstwa jako oczywistość.
Największym niewdzięcznikiem jest ten, któremu pomagasz.
Tak bywa. Uczeni od małego, że trzeba sobie radzić, być silnym, że „ludzie to świnie” – nasiąkamy przekonaniem, że wszystko musimy osiągnąć sami, najlepiej w znoju i trudzie. Podświadomie się kodujemy, że jeśli coś komuś zawdzięczamy, to znaczy, że jesteśmy słabi. A ego broni się przed złą samooceną. Najlepiej dobroczyńcę wyprzeć ze swej pamięci. Udowodnić sobie, że wcale nie jest taki dobry. Zrobić mu świństwo. I żyć w złudzeniach, często w poczuciu krzywdy wytworzonej przez własny mózg.
Nie ma takiego człowieka na świecie, który wszystko zawdzięczałby tylko i wyłącznie sobie.
Każdy zawdzięcza mnóstwo rzeczy całej rzeszy ludzi. Warto dziękować za przysługę, ale warto także serdecznie podziękować za opieprz. Przyjacielem nie jest ten, co zawsze głaszcze po głowie, a ten, który potrafi zobaczyć więcej niż my i inni i właściwie zareagować. Osoby sprawne w okazywaniu wdzięczności są szczęśliwsze. Wydzielają dobrą energię, dobrzy ludzie do nich lgną.
Pomagając – nie licz na wdzięczność.
Ileż to razy słyszę: przynajmniej mógłby podziękować. No pewnie, to jest przejawem kultury i świadomości. Ale jeśli masz komuś pomagać po to, by Ci wylewnie dziękował – odpuść sobie. Spora grupa frustratów to ci, którzy nie doczekali się czyjejś wdzięczności. Którym obdarowani nie tak dziękowali, jak "powinni", jak "dobrodziej" to sobie wymyślił. Jeśli za Twą dobroć otrzymasz świństwo – pewnie, że boli. Przynajmniej wiesz, z kim masz do czynienia. Ale ja unikam pomocy tych, którzy potem chcą mnie swą „dobrocią” terroryzować i wpędzać w poczucie winy.
Na własny użytek przyjęłam strategię: pomagam, kiedy chcę i na nic nie liczę. Całego świata nie zbawię.
Nie pchaj się, poczekaj, aż poproszą.
Innym aspektem jest rwanie się z pomocą, kiedy wcale nie jesteśmy o to proszeni. Czasem nam się wydaje, że chcemy dobrze, i dostajemy po łapkach. Ja też mam takie tendencje. Bo skoro mogę, to czemu nie? Ano czasem temu, że nie mam pełnych informacji i z mojej strony sytuacja może wyglądać inaczej. Więc nauczyłam się nie pchać (czasem mi nie wychodzi, przyznaję), a jeśli moja pomoc zostanie odebrana wbrew moim intencjom – przepraszam, wycofuję się i nie mam urazy. Widać źle oceniłam sytuację. Jestem wdzięczna za przywołanie mnie do porządku.
Warto wdzięczność wprowadzić jako element wychowania.
Ale jeśli ktoś coś zrobi miłego, dobrego – warto docenić i wyrazić wdzięczność. Żeby to zrobić, najpierw trzeba dostrzec, że dobrzy ludzie są wśród nas. Skąd dziecko ma wiedzieć, że za dobro się dziękuje, jeśli nie ma takiego przykładu w domu? Jeśli percepcja jego najbliższych skupiona jest na niepowodzeniach i „złych ludziach”? Jeśli otoczone jest jadem i kłótniami, także medialnymi?
Poczucie wdzięczności warto trenować.

Odkopywać w pamięci ważne dla nas osoby i ciepło im dziękować – chociażby w myślach. Ja staram się nie zapominać o moich dobroczyńcach i pamiętać o nich na co dzień, nie tylko od święta. Jestem gafiarą, czasem poniesie mnie temperament i za mocno coś powiem. Ale potrafię i nie wstydzę się dziękować, nie tylko od święta. 

                                                                       
                                                             Zdjęcie: Internet
                                

czwartek, 18 grudnia 2014

Zbrodnia w Białej Podlaskiej

Śmierć z rąk młodzieży
Dziewiętnastolatka i jej o rok młodszy chłopak niezwykle brutalnie zabili jego rodziców (inf. tu ).
Dyrektorka szkoły jest zdziwiona. Koleżanki też. A przecież w Internecie młodociana poetka publikowała różne niepokojące wpisy. Nikt nie zareagował. Nikt nie wiedział, jak to zrobić.
Podniosły się różne głosy: jak TO możliwe?! Śmierć zwyrodnialcom!
Ludzie są w szoku i nic dziwnego: ta zbrodnia ma wyjątkowy charakter, chociaż tak naprawdę każda zbrodnia jest nie do zaakceptowania przez zwykłego, czującego człowieka. Trudno robić gradację „straszności”. Nie będę snuła teorii dot. domniemanych przyczyn. Nie wiem, z jakiego domu pochodziła dziewczyna. Nie wiem, jakie relacje z zabitymi rodzicami miał chłopak. Wszystko zostanie ustalone w śledztwie. Nie śmiałabym stawiać żadnej diagnozy na podstawie medialnych doniesień. Ale śmiem mówić – i robię to od dawna – że jako społeczeństwo będziemy mieć coraz więcej tego typu problemów, jeśli nie zmienimy systemu.
W Polsce nie ma łatwego dostępu do pomocy psychologicznej i do leczenia psychiatrycznego. Pomijam wstyd społeczny i fałszywe przekonania – z tym potrzebujący umieją sobie poradzić. Nie są w stanie jednak dotrzeć do bezpłatnej pomocy. Państwowe poradnie zdrowia psychicznego nie mają odpowiednich mocy przerobowych. Te prywatne są płatne, na co stać tylko nieznaczną część społeczeństwa żyjącego pod ciągłą kreską. Psychiatrzy nie mają zwyczaju kierować osoby w kryzysie do psychologa. A w wielu przypadkach kompleksowa, szybka pomoc to uratowane życie.
Przy dużych problemach z nastolatkiem rodzice są bezradni.
A te problemy są demokratyczne: dotykają różnych środowisk, mają różne przyczyny. Rodzicom trudno jest znaleźć rzetelne wsparcie, mimo istnienia policji, pedagogów szkolnych, placówek wychowawczych i różnych MOPS - ów. Jeden nastoletni agresor przy bezradności systemu potrafi w ruinę obrócić życie całej „normalnej” rodziny.
Znaczna część kadry nauczycielskiej NIE jest przygotowana na reakcję w sytuacji bardzo trudnej.
Niektórzy uważają, że ich to nie dotyczy, że to rodzice są od wychowywania (słusznie, ale szkoła spełnia trzy funkcje: nauczania, wychowawczą i opiekuńczą, o czym zdają się nie wiedzieć), że "ta dzisiejsza młodzież jest okropna". Ta dzisiejsza młodzież chowa się w domu dzisiejszych dorosłych, jest nauczana przez dzisiejszych nauczycieli i podlega dzisiejszym systemom państwowym. 
Narkotyki to pierwszy krok do nieszczęścia.
Ci młodzi ludzie także je zażywali. Nie będę tu rozstrzygać: najpierw były problemy, które chcieli złagodzić narkotykami czy najpierw narkotyki, a potem problemy psychiczne – bo tego nie wiem. Ale wiem jedno: kiedy przychodzi do mnie rodzic z kłopotem wychowawczym dużego kalibru, zawsze za tym stoją narkotyki. Piewcy wolności palenia marihuany chyba nigdy nie widzieli ludzi, których zniszczyło „niewinne” palenie trawy – bo od tego na ogół zaczynają się problemy psychiczne i sięganie po cięższe narkotyki.
Narkotyki to ryzyko, którego nie można oszacować na zapas.
Mówienie, że alkohol jest tak samo niebezpieczny, to zwykła ściema. Owszem, systematyczne i częste nadużywanie alkoholu także prowadzi do zaburzeń psychicznych, jest częstym składnikiem zachowań patologicznych, ale po jednorazowym wypiciu i upływie kilku godzin jest z organizmu wydalany. Narkotyki są dłużej obecne zarówno we krwi, jak i w moczu. Krzywa uzależnienia przebiega inaczej – jest znacznie bardziej stroma. Tu nigdy nie można przewidzieć, kto się uzależni już po drugim – trzecim razie, a kto będzie mógł lajtowo palić dwa razy w miesiącu. Na kogo trawa będzie działać relaksacyjnie, a kogo doprowadzi do psychozy i samobójstwa. Polityka wolnych konopii robi sieczkę z mózgu młodym ludziom, których organizm jest wyjątkowo mało odporny na uzależnieni e.
Profilaktyka zdrowia psychicznego to jedyna droga, by w czasach chaosu medialno – społecznego uchronić siebie i bliskich przed najgorszym.
O tym, czym jest taka profilaktyka, już niebawem.


                                                                  Zdjęcie: Internet







poniedziałek, 15 grudnia 2014

Cel z misją

Kiedy myślę o osiąganiu osobistych celów, myślę o filmie pt. „Bogowie”.
Nie wiem: reżyserowi i scenarzyście wyszło "to" celowo czy przez przypadek, ale nie zrobili filmu
o człowieku, tylko o tym, że jak masz cel, determinację i misję, to cały wszechświat pracuje na to, żeby się udało. 
Możesz mieć wybujałe ego i trudny charakter. 
Nie będzie z ciebie pożytku w prozie życia. Ale jak wiesz, że działasz dla wyższego celu, to idziesz jak burza. Buntujesz się. Do czasu. Bo misja wzywa. Więc gniesz kark. Prosisz o pomoc. Rezygnujesz ze swoich przekonań. Bo dążysz do celu. Dla dobra innych. W tym przypadku po trupach – ale nie wyobrażam sobie inaczej… Kłody pod nogi? Odpuszczasz. To duża umiejętność (Religa nie umiał, płacił za odpuszczenie dużą osobistą cenę). 
Nie masz siły. Kończysz. Na ten moment.  
Ale jak pojawia się okazja – łapiesz ją za gardło i w desperacji zmuszasz do uległości.
Marzenia mamy wszyscy. Ale ilu z nas ma misję?

Chciejstwo nie popłaca. Pasja i misja zawsze.
Mówi się, że jak się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie. Owszem, jeśli chcenie wypływa z serca,
a nie ego. Wtedy nie trzeba mierzyć sił na zamiary. Po prostu uda się. Pod jednym warunkiem: uważnego przypatrywania się sobie, drodze do celu i nadarzającym się okazjom. Nikt nic nie osiągnął sam. Zawsze coś komuś zawdzięczamy. 
Ale to już inny temat.

                                                                      Fot.: Internet

sobota, 13 grudnia 2014

Gościnne występy dla "Ty i biznes"

Lubię się dokształcać.
Lubię chodzić na konferencje i warsztaty prowadzone przez innych trenerów. Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć. Czasem warto jest gdzieś pójść dla jednego usłyszanego zdania. Poza tym będąc na "występach" innych widzę, jak wiele mam zasobów.
Uczymy ludzi, żeby nie porównywali się z innymi. Ale sami wiemy, że nie zawsze tak się da. 
Uwrażliwiamy na to, aby nie krytykować pracy innych, aby nie oceniać. 
Sama cały czas przerabiam tę lekcję. Jak mi się tytuł nie podoba - powiedzieć, że nie jest w moim guście, a nie że jest do dupy. Słowo ma znaczenie. Ma energię.
Staram się nie porównywać z innymi, jednak kiedy słyszę, jak pani od piaru mówi: "półtorej tygodnia" , a specjalista od wystąpień publicznych przynudza niezbyt merytorycznie - wtedy sobie myślę, że jednak jestem niezła :)
Zapraszam na bloga koleżanki. To skarbnica wiedzy dot. bieżących wydarzeń biznesowych.
A także skarbnica wywiadów z kobietami biznesu.
Cieszę się, że jestem w ich gronie:



piątek, 12 grudnia 2014

Dzień dobry :)

Kolejny blog poradnikowy? O nie!
Będzie o życiu i emocjach, ale bardziej w kontekście różnych podejść do zagadnień niż przekazywania prawd objawionych.
W artykułach nie zawsze jest miejsce na opinię własną. Często jestem pytana o osobiste zdanie na jakiś temat (np. karmienia piersią w miejscach publicznych, eutanazji, biznesu MLM, itd.). Moja prywatna opinia może być niezbyt poprawna politycznie. W artykułach nie ma na nią miejsca, na blogu jak najbardziej.
Nie zjadłam wszystkich rozumów.
Nie będę się wymądrzać. BBlog powstał jako odpowiedź na pytania zadawane także drogą mejlową. One często się powtarzają. Łatwiej mi zrobić jeden wpis, niż odpisać na kilkanaście wiadomości dot. tej samej kwestii.
W nowym roku rusza mój portal: www.psychovlog.com , na którym oprócz tradycyjnych materiałów pisanych będę zamieszczała video. Tutaj można zamieszczać swoje opinie.
Można się ze mną nie zgadzać :) Bardzo to lubię, jeśli argumenty są merytoryczne, a nie agresywne. Dość brutalności na świecie. Z hejterami nie dyskutuję, tylko czyszczę swoje otoczenie z ich śladów.
Póki co: zapraszam do odwiedzenia mojej starej strony: www.annakossak.pl
Jest tam kilka artykułów, które warto przeczytać.
Pozdrawiam :)
                                                                        Fot.: Internet