poniedziałek, 15 grudnia 2014

Cel z misją

Kiedy myślę o osiąganiu osobistych celów, myślę o filmie pt. „Bogowie”.
Nie wiem: reżyserowi i scenarzyście wyszło "to" celowo czy przez przypadek, ale nie zrobili filmu
o człowieku, tylko o tym, że jak masz cel, determinację i misję, to cały wszechświat pracuje na to, żeby się udało. 
Możesz mieć wybujałe ego i trudny charakter. 
Nie będzie z ciebie pożytku w prozie życia. Ale jak wiesz, że działasz dla wyższego celu, to idziesz jak burza. Buntujesz się. Do czasu. Bo misja wzywa. Więc gniesz kark. Prosisz o pomoc. Rezygnujesz ze swoich przekonań. Bo dążysz do celu. Dla dobra innych. W tym przypadku po trupach – ale nie wyobrażam sobie inaczej… Kłody pod nogi? Odpuszczasz. To duża umiejętność (Religa nie umiał, płacił za odpuszczenie dużą osobistą cenę). 
Nie masz siły. Kończysz. Na ten moment.  
Ale jak pojawia się okazja – łapiesz ją za gardło i w desperacji zmuszasz do uległości.
Marzenia mamy wszyscy. Ale ilu z nas ma misję?

Chciejstwo nie popłaca. Pasja i misja zawsze.
Mówi się, że jak się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie. Owszem, jeśli chcenie wypływa z serca,
a nie ego. Wtedy nie trzeba mierzyć sił na zamiary. Po prostu uda się. Pod jednym warunkiem: uważnego przypatrywania się sobie, drodze do celu i nadarzającym się okazjom. Nikt nic nie osiągnął sam. Zawsze coś komuś zawdzięczamy. 
Ale to już inny temat.

                                                                      Fot.: Internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Pojawi się po sprawdzeniu treści pod kątem bezpieczeństwa dla użytkowników.